Ustawa o abonamencie RTV to prawny bubel. Mediakom punktuje przeoczenia w projekcie

Skarb Państwa może stracić na nowej ustawie audiowizualnej nawet 145 mln zł w ciągu roku. Z kolei polska kultura nie dostanie dodatkowych 30 mln zł. Związek Pracodawców Mediów Elektronicznych i Telekomunikacji ostrzega przed konsekwencjami nowej ustawy o abonamencie radiowo-telewizyjnym. I punktuje błędy w ustawie, która dotyczy 13,5 mln polskich gospodarstw domowych.

Nie milknie dyskusja na temat nowego pomysłu opłaty abonamentowej. Na początku tygodnia do konsultacji trafił projekt „małej ustawy abonamentowej” Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, którego szefem jest wicepremier Piotr Gliński.

O co chodzi w nowym abonamencie? W skrócie: gdy w życie wejdą nowe przepisy, operatorzy telekomunikacyjny (którzy oferują telewizję) będą musieli przekazać do Poczty Polskiej informacje o swoich klientach. Dzięki temu narodowy operator będzie mógł zarejestrować telewizory i pobierać opłatę audio-wizualną. Tych, którzy mają zaległości, obejmie abolicja. Ale później nie będzie już ucieczki od płacenia. Stawka pozostaje na razie bez zmian – 22,70 zł za każdy miesiąc korzystania z telewizji i radia. Rocznie – ze zniżką za płatność z góry – jest to 245,15 zł.

W tej chwili po zakupie telewizora można go po prostu nie rejestrować. Z kolei kontrolerów z Poczty Polskiej nie trzeba wpuszczać do mieszkania. Efekt? Nie ma podstaw do ścigania za brak płatności. Inaczej sytuacja wygląda, gdy telewizor jest już zarejestrowany. I właśnie na tym zależy Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego. To na barkach operatorów będzie ciężar powiadamiania Poczty o telewizorach. Dlaczego? Ministerstwo zakłada, że nikt nie podpisuje umowy na telewizję bez telewizora.

Mała ustawa abonamentowa to jednak tylko rozwiązanie tymczasowe, próba szybkiego uszczelnienia systemu. Jednocześnie resort pracuje już nad drugą ustawą – tzw. dużą ustawą medialną. Według jej założeń abonament będzie wynosił mniej więcej 6 zł i będzie pobierany wraz z PIT, CIT lub KRUS. To jednak melodia przyszłości. Według planów resortu zacznie obowiązywać nie wcześniej niż 1 stycznia 2018 roku.

Ustawa audiowizualna ma błędy prawne?

Już teraz propozycje budzą szereg kontrowersji. Związek Pracodawców Mediów Elektronicznych i Telekomunikacji MEDIAKOM zlecił analizę projektu. Właśnie ogłosił swoje stanowisko w tej sprawie i poddał propozycję PiS miażdżącej krytyce. Z projektu – zdaniem Związku – bije nieznajomość rynku i oferowanych usług, a w przepisach aż roi się od niejasnych definicji.
MEDIAKOM zwraca uwagę, że w projekcie znalazły się sformułowania niespotykane dotychczas w polskim prawie. Nie byłoby to problemem, gdyby twórcy projektu sami napisali definicje. Nie zrobili tego. I przez to w świetle przepisów niejasne jest, czym właściwie są „dostawcy usług telewizji płatnej” i „umowy o dostarczenie telewizji płatnej”.

Fragment komunikatu Związku Pracodawców Mediów Elektronicznych i Telekomunikacji

Wiele wątpliwości budzi też sformułowanie „odbiornik telewizyjny”. Dlaczego? Bo w tym pojęciu można zmieścić i telewizor, i tablet, i telefon komórkowy. Na wszystkich tych urządzeniach można odbierać telewizję. I być może trzeba będzie zapłacić. Związek zwraca uwagę, że te hasła nie są związane z definicjami używanymi już w prawie telewizyjnym.

Mediakom zwraca też uwagę na inny problem. Ustawa nie dotyczy operatorów, którzy są zarejestrowani poza Polską. Dotyczy to głównie operatorów platform SMART TV i VOD (oferujących dostęp do treści za pośrednictwem internetu i bezpośrednio na telewizor). Ustawa dotknie tylko i wyłącznie zarejestrowanych w Polsce operatorów.

Pod ustawę nie będą brani też dostawcy treści OTT (czyli Over-The-Top). Do takich należy chociażby amerykański Netflix. Związek podnosi, że „dojść może do paradoksu, w którym ok. 2 mln legalnych odbiorców serwisu VoD utworzonego przez Telewizję Polską SA, nie będzie musiało płacić abonamentu, jeśli będzie korzystać z tego serwisu np. za pomocą telewizorów posiadających funkcję SMART TV”.

Związek podnosi jeszcze jeden problem – ochrony danych osobowych. „Dodatkowo brak jest wyraźnych zapisów, wskazujących, że przekazanie danych osobowych nie koliduje z obowiązkiem ochrony danych osobowych, oraz że nie będziemy łamać tajemnicy telekomunikacyjnej” – podnosi Mediakom.

Związek obawia się, że wprowadzenie nowej ustawy spowoduje masowy odpływ klientów do bezpłatnej telewizji naziemnej. Dlaczego? Bo wciąż nie będą musieli rejestrować odbiorników i płacić abonamentu. Związek argumentuje, że klienci mogą skierować się też do zagranicznych dostawców, którzy oferują filmy i transmisje wprost na telewizor za pośrednictwem sieci.

Zyska TVP, straci Skarb Państwa

„W przypadku rezygnacji 15 proc. abonentów telewizji płatnych i przejściu tej grupy klientów do płatnych platform SMART TV lub serwisów VoD, które są w ogromnej większości umiejscowione poza terytorium Polski, Skarb Państwa straci co najmniej 145 mln* rocznie z tytułu mniejszego poboru podatków” – tłumaczą przedstawiciele związku.

Fragment komunikatu Związku Pracodawców Mediów Elektronicznych i Telekomunikacji

Na tym stracić może też polska kultura. Dlaczego? Co roku do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej wpływa 30 mln zł z tytułu praw autorskich i pokrewnych. Telewizje płatne przeznaczają 6 proc. wszystkich przychodów na ten segment. Spadek przychodów to spadek wpływów do PISF.

Walka Prawa i Sprawiedliwości z opłatą audiowizualną trwa od dłuższego czasu. Opłata audiowizualna maleje w oczach od dłuższego czasu. Jeszcze rok temu miała być naliczana razem z prądem. W marcu 2016 r. ówczesny wiceminister kultury Krzysztof Czabański mówił, że powinna ona wynosić 12-15 zł miesięcznie. Pomysł jednak zarzucono, podobno nie zgodziły się koncerny energetyczne.

Później pojawiła się propozycja prezesa TVP Jacka Kurskiego. W jego wersji wszystkie gospodarstwa domowe mają domyślnie telewizor. A w związku z tym, każde powinno płacić 10-12 zł. Ta propozycja również przepadła.

Później nadszedł czas na Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. KRRiT proponuje, by każdy Polak płacił 80 zł rocznie. Propozycja MKiDN jest bliska pomysłu KRRIT.

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że telewizory w Polsce stoją w 98 proc. gospodarstw domowych. Z kolei płatności abonamentu RTV na bieżąco reguluje zaledwie co dziesiąte gospodarstwo. Z danych KRRiT wynika, że z 13,5 mln rodzin opłaca go tylko 1,06 mln.

Media publiczne w wyniku reformy mogą otrzymać zastrzyk finansowy w wysokości około 3 mld zł. W tej chwili z abonamentu do podziału jest aż pięć razy mniej pieniędzy.

Gorączkowe poszukiwania nowych źródeł finansowania mediów publicznych nie biorą w ogóle pod uwagę rozwiązania bezkosztowego. W WP money dowodziliśmy już, że zamiast angażować cały aparat państwa, Pocztę Polską, firmy energetyczne czy sieci kablowe w wyłapanie niepłacących, wystarczyłoby… zrównać zasady funkcjonowania Telewizji Polskiej z pozostałymi nadawcami.

Jak to możliwe? TVP nie może przerywać programów reklamami. W efekcie traci na tym pieniądze. I chociaż oferuje podobne produkcje jak główni konkurenci – to zarabia wyraźnie mniej. Gdyby zdjąć ograniczenie z TVP i pozwolić jej przerywać filmy czy zawody sportowe reklamami, to zrekompensowałoby prawie całość przychodów z abonamentu.

Artykuł został przedrukowany ze strony Money.pl, a jego autorem jest red. Mateusz Ratajczak.